Wyspa Krk- okiem górskiego łazika

Często do Chorwacji jeździmy poza sezonem. Trzykrotnie byliśmy tam w maju. Taka pora ma wiele zalet- jest bardzo zielono, mniej turystów, niższe ceny, upały nie męczą…Ale żeby nie było tak pięknie, zawsze znajdą się jakieś mankamenty. Tym mankamentem może być nie do końca stabilna pogoda. Można trafić zarówno na 30 stopniowe upały(chociaż 30 stopni w Chorwacji to podobno nie upał), jak i na deszcze, burze i niskie temperatury.

My akurat mieliśmy nieszczęście trafić na kiepską pogodę podczas naszego zeszłorocznego pobytu. Co wtedy robić? Sytuacja na pewno wygląda trudniej, gdy jest się typowym plażowiczem- wtedy nie pozostaje nic innego jak degustacja miejscowych trunków. Co ostatecznie wcale nie jest takie złe;).

Zostawmy jednak trunki, a pokażmy kilka ciekawych górskich szlaków.

Wyspa Krk jest największą wyspą w Chorwacji, położoną w Zatoce Kvarnerskiej. Na wyspę możemy dostać się Krckim Mostem, który łączy wyspę ze stałym lądem. Południowa część wyspy jest górzysta, a raczej pagórkowata- najwyższe wzniesienie to Obzovo- 569 m. npm.

Jak w ogóle zacząć z tymi pagórami?

Najlepiej miejsce pobytu wybrać w Bašce lub Starej Bašce. To z tych miejscowości wychodzi najwięcej szlaków. Zazwyczaj nie są one zbyt długie(nawet startując z poziomu morza maksymalnie mamy do pokonania niewiele ponad 500 m. przewyższenia) i niezbyt trudne. Kolejnym krokiem będzie zaopatrzenie się w mapę. Można ją dostać za darmo w informacji turystycznej w centrum Baški. Mapka jest opatrzona oceną trudności szlaków, ale tym bym się nie sugerowała- bo mocno te trudności zawyża.

Kiedy mamy już metę i mapę(no i jakieś dobre buty, bo szlaki są kamieniste, więc nie polecam iść w klapkach), a pogoda nie jest burzowa, ani przesadnie deszczowa możemy wyruszyć na któryś z opisanych poniżej szlaków.

 

 

 

Planina Mjesec

Po polsku Góra Księżyc. Prawda, że urocza nazwa? Krajobraz zaiste jest nieco księżycowy, tak jak w całej, południowej części wyspy Krk. Szlak rozpoczynamy w miejscowości Jurandvor- wsi położonej ok. 2 km. na południe od centrum Baški. Najpierw musimy odnaleźć kościół sv. Łucji. To tutaj rozpoczyna się nasz szklak, oznaczony kolorem żółtym. Na Krku, podobnie jak w Polsce szlaki oznaczone są różnymi kolorami. W innych częściach Chorwacji jest to na ogół biało-czerwone kółeczko

Kościół można zwiedzić za opłatą. Znajduje się w nim replika Płyty z Baski- jednego z najstarszych zabytków piśmiennictwa chorwackiego.

Za kościołem pniemy się w górę zostawiając za plecami widoki

Po krótkim fragmencie przez chaszcze i owcze zagrody idziemy przez las.
Zatrzymujemy się na punkcie widokowym.

Porzucamy żółty szlak na rzecz zielonego i dalej pniemy się w górę.

Ta część trasy jest bardziej skalista.
Prawie na szczycie widok na zatokę

Widok ze szczytu w stronę stałego lądu

Księżycowa Góra okazała się płaska jak naleśnik, zasypana kamieniami i dosyć wietrzna. Zimno było, toteż nie ociągaliśmy się z zejściem. Teraz pójdziemy szlakiem niebieskim…

….który jest bardzo wygodną spacerową ścieżką o łagodnym nachyleniu. Szlakiem dochodzimy do kościoła sv. Ivana

Stąd już tylko krótkie zejście asfaltówką do miasta i koniec wycieczki.

Trasa ma formę pętelki, więc można ją przejść w kierunku przeciwnym. Można przedłużyć o wejście na punkt widokowy, którego my nie widzieliśmy. Całość zajmie ok. 3-4 godz.

Sedlo Vratiduh(Przełęcz Vratiduh)

Króciutka wycieczka, na którą wybraliśmy się późnym popołudniem, znudzeni deszczowym dniem spędzonym w pokoju. Tę trasę rozpoczynamy we wsi Batomalj. Znajduje się ona po przeciwnego stronie drogi, co wyżej wspominany Jurandvor. Tym razem pójdziemy szlakiem zielonym. Jest stromo, ale wysokość zdobywamy szybko.

Na horyzoncie Planina Mjesec

Widok na tę samą zatokę, ale od innej strony
Po godzince jesteśmy na przełęczy.


Możemy kontynuować wycieczkę w różne strony. My zdecydowaliśmy się na szlak niebieski, którym mieliśmy zamiar dojść do czerwonego i czerwonym iść do końca, aż do małej plażyczki z latarnią. Co z tego wyszło, o tym za chwilę.

Szlak na którym jesteśmy, podziwialiśmy codziennie z balkonu. Nie wiem dlaczego, ale ubzdurałam sobie, że to będzie coś na kształt bieszczadzkich Połonin. Ależ byłam w błędzie. Nasza ścieżka okazała się dość trudna do przejścia, ze względu na miliony wystających ostrych kamyczków, oraz miliardy owczych gówienek. Rozmoczonych po deszczu…

Dodatkowo jeszcze się zgubiliśmy 😀

Widoki jednak mieliśmy ładne. W tle wyspa Prvić i góry Velebit Północny.

Jakże ja się na tej gównianej drodze umęczyłam! Po dojściu do pierwszego lepszego szlakowskazu zarządziłam zejście.

Mam już dość 😉

Szlak zejściowy do Batomalji. Bardzo upierdliwy, z kamyczkami wyjeżdżającymi spod nóg

Wycieczka była króciutka, na jakieś 2 godzinki(może 3). Trochę nie starczyło nam cierpliwości i czasu. Myślę, że następnym razem dojdziemy do tej latarenki.

Obzovo

Najwyższy szczyt wyspy, więc opcja obowiązkowa dla każdego klienta! Jak na chorwackie warunki szczyt jest dość popularny(tutaj turystyka górska nie jest aż tak masowo uprawiana jak u nas). Na Obzovo prowadzi wiele szlaków, z kilku miejscowości na wyspie. Wszystkie są podobnej trudności, czyli łatwe.

My wybraliśmy się szlakiem czerwonym z miejscowości Bašcanska Draga. Przy szlaku znajduje się niewielki darmowy parking.

No to w górę!
Pniemy się pod górę.

Szlak jest taki w sam raz. Nie jest ani za stromy, ani za płaski, nie jest też zbyt męczący- wysokość jakoś tak sama się zdobywała.

Oto nasz upragniony szczyt- kolejna góra z kategorii „naleśnik”

Widok z Obzovo- 569 m. na tej wyspie wyżej już nie pójdziemy.

Na szczycie nie zabawiliśmy zbyt długo, bo zbierały się burzowe chmury. Poszliśmy grzbietem w stronę „domu”.

Lubię grzbietowe wycieczki, bo cały czas mam widoki.

Widoki widokami, ale jednak trasa po kamulcach nico nas nuży i wkurza. Zaczynamy rozglądać się za jakimś sensownym zejściem. Jako pierwszy napatoczył się szlak żółty do Batomalji. Z początku protestowałam, że ja nie chcę tam iść, bo na naszej mapce jest napisane, że ta ścieżka jest „bardzo wymagająca”. No ja zawsze na wyrost sieję panikę;). Poddaje się jednak- szlak jest krótki, a perspektywa rychłego wypicia piwa na balkonie kusi.

Okazuje się, że droga wcale wymagająca nie jest, a jedynie bardzo stroma. No i ruchliwe miliardy kamyczków- moja górska zmora. Oczywiście zaliczam glebę, ale to norma, ja się zawsze w górach przewracam 😉

Nasze zejście

Jesteśmy już prawie na dole

Po drodze minęliśmy jeszcze sanktuarium słynące z cudownych uzdrowień i zeszliśmy po schodkach ze stacjami drogi krzyżowej. Wycieczka zajęła nam jakieś pół dnia.

Kanjon Vrženica

To już nieco trudniejsza wycieczka, dla tych, co mają już jakieś górskie obycie. Niemniej trudności na szlaku nie są zbyt duże i polegają na użyciu rąk w kilku miejscach. Każdy, kto nie jest totalną sierotą sobie poradzi :).

Tym razem startujemy z centrum Baški . Mieliśmy małe problemy z odnalezieniem początku szlaku, ale wiedzieliśmy, że musimy iść w kierunku ośrodka dla nudystów Bunculuka.

Szlak odnaleziony!

Szlak jest znakowany kolorem czerwonym i za kempingiem dla golasów prowadzi wzdłuż brzegu. Podłoże jest kamyczkowate, powoli zaczynam mieć tego dość 😉

A może by tak siup do wody?

Ta część drogi sprawiła mi najwięcej problemów, więcej nawet niż sam kanion. A to dlatego, że idąc skalistym zboczem kilka metrów ponad poziomem wody, panicznie bałam się niekontrolowanej i niechcianej kąpieli. Nawet chciałam zawrócić.

Mówiłam już,że panikuję na wyrost? No właśnie, jednak nie zawróciłam, a nawet udało się dojść do plaży Vrženica.

Właściwie, to mogłabym skończyć wycieczkę już tutaj 😉

Na plaży skręcamy w lewo, na szlak żółty. Zaraz wejdziemy do kanionu, w którym początkowo nie ma nic strasznego.

Ot, taka tam ścieżynka.

Im wyżej, tym pojawia się coraz więcej skalnych przeszkód. Gdzieniegdzie trzeba się lekko podciągnąć, gdzieniegdzie wdrapać na strome skałki.

Trzeba się będzie jakoś wygrzebać z tego grajdołu.

Przejście kanionu niesamowicie nas umordowało. I nie dlatego, że było trudno, bo trudno nie było. Było 28 stopni w cieniu. Tyle, że nie było cienia :P. A my z domu wyszliśmy o godzinie 11 stej…

Wyjście z kanionu to jeszcze nie koniec wycieczki. Trzeba się wdrapać na punkt widokowy. Tym razem już banalną ścieżką.

Spacerek po łączce

A na punkcie widokowym:

Plaża Vela Luka

Z tego miejsca mamy kilka możliwości kontynuowania wycieczki- najbardziej nasuwa się zejście szlakiem do plaży. Początkowo taki mieliśmy plan, potem jednak nam się odechciało. Na myśl o ponownym podchodzeniu.

Druga opcja to powrót kanionem- to odpada, zejść po skałach jest trudniej niż wejść.

Nie pozostaje zatem nic innego jak powrót do cywilizacji szlakiem czerwonym- omijającym kanion.

Spacer po płaskim, tego mi było trzeba.



Schodzimy zatem do miasta już bez żadnych trudności, no może poza upałem.

Widoki z zejścia.

Wycieczka zajęła nam jakieś pół dnia, była średnio trudna, ale z powodu pogody męcząca.

Te 4 szlaki to tylko luźne propozycje. Można je zmodyfikować, skrócić, przedłużyć, wybrać się na jakieś inne, czy co tam jeszcze chcecie. Więcej informacji oraz mapka tutaj

Dodaj komentarz